Brylantem nazywamy oszlifowany diament. One zaś uznawane są za najcenniejsze z kamieni szlachetnych i wręczane w naprawdę wyjątkowych okolicznościach – na przykład w trakcie oświadczyn. Do brylantów niezwykle podobne są cyrkonie oraz inne kryształy, a ciągły postęp techniki sprawia, że podobieństwo to – z powodu działań człowieka – ciągle wzrasta. Jak rozpoznać prawdziwy brylant i nie dać się oszukać? Czy są na to jakieś sprawdzone sposoby?
Brylant uznawany jest za najcenniejszy kamień szlachetny na naszej planecie. Wprawne oko jest w stanie od razu go rozpoznać i z pewnością odróżni od cyrkonii, która jest kamieniem syntetycznym. Właśnie to decyduje o różnicach cen obu kamieni – jeden został wytworzony przez naturę, a drugi wyprodukowany ręką człowieka. Dlaczego – skoro są do siebie podobne – diamenty są bardziej wartościowe? Cyrkonie są zdecydowanie bardziej miękkie od kamieni. Diament bowiem jest najtwardszym z kamieni szlachetnych i w skali twardości Mohsa otrzymał najwyższą, 10 wartość. Potrafi zarysować korund, natomiast sam może zostać zarysowany jedynie innym kamieniem – nie można go zarysować ani nożem, ani też stalą narzędziową. Można zatem, oczywiście, zrobić podobny test w przypadku danego kamienia, jednak – jeśli jest to cyrkonia – skutki mogą być opłakane. Nie warto więc ryzykować.
Po pierwsze i najważniejsze – jeśli kupujemy brylant, domagajmy się jego certyfikatu. Każdy powinien go posiadać i właśnie na certyfikacie zostają wypisane wszystkie parametry danego kamienia. Jest tam również umieszczona informacja o jego autentyczności. Certyfikat taki powinniśmy otrzymać przy zakupie – szczególnie bądźmy czujni i domagajmy się go w trakcie zakupów przez internet.
Jeśli mamy jakieś wątpliwości co do kamienia, powinniśmy dać go do obejrzenia specjaliście. Albo też poddać kilku testom we własnym domu. Sprawa jest jednak dużo prostsza, jeśli kamień nie został osadzony w pierścieniu, czy naszyjniku – wówczas po wyciągnięciu go, możemy ułożyć na przykład na gazecie. Nie widać znajdujących się pod nim liter? To z pewnością naturalny brylant! Jeśli zaś widać litery, mamy do czynienia z cyrkonią.
Czy są jeszcze jakieś inne sposoby? Co zrobić, jeśli nie chcemy wyciągać kamienia z biżuterii, w której tkwi? Istnieją dwie metody – świetlna oraz cieplna. Nie dają one jednak 100% pewności co do kamienia, ale na pewno dają wiele do myślenia. Korzystając z pierwszej metody powinniśmy obejrzeć kamień pod światło i sprawdzić, jakimi kolorami się mieni. Jeśli jest to prawdziwy brylant, nie powinno w nim być żadnych kolorów – lśnić powinien szarym blaskiem. Ewentualnie mogą się w nim pojawić czerwono-pomarańczowe błyski, przypominające płomienie ognia. Jeśli jednak w kamieniu lśnią wszystkie kolory tęczy, jest to raczej na pewno cyrkonia.
A metoda cieplna? Kamień można poddać działaniu ciepła, czyli innymi słowy nagrzać go – na przykład na słońcu, albo wrzucając do gorącej wody. Jeśli pozostanie zimny lub też jego temperatura będzie temperaturą pokojową, jest to brylant. Z pewnością szybko też ostygnie. Jeśli zaś nagrzeje się i jeszcze przez kilka minut będzie trzymał ciepło – to tylko cyrkonia. W podobny sposób można wykonać test pary, czyli przetrzeć kamień ścierką i chuchnąć na niego. Osadziła się na nim para i pozostała na kilka sekund? Zatem raczej nie jest to brylant, który w tej sytuacji zareagowałby inaczej.
Można również przyjrzeć się dokładnie kamieniowi. Jeśli dojrzymy w nim jakiekolwiek inkluzje, może to świadczyć o prawdziwości kamienia. Kamienie syntetyczne, wyprodukowane w laboratorium nie posiadają żadnych, bowiem zostały stworzone w sterylnych warunkach. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie diamenty posiadają inkluzje. Jeśli po dokonaniu wszystkich tych testów mamy zatem dalsze wątpliwości, lepiej udać się do specjalisty i raz na zawsze je rozwiać.
Poznaj wyjątkowe kolekcje biżuterii w sklepie Jubiler
Polecamy również: